Stalker – Piknik Na Skraju Drogi – Strugaccy

Opublikowane przez Barbara w dniu

Obejrzałam film Stalker. Sądziłam początkowo, że będzie adaptacją książki Piknik na skraju drogi ale oczywiście nie był. To historia luźno oparta na pojedynczych wątkach książki. Zaskakująca w filmie jest pustka. Ile razy o niej pomyślę, to mam ją przed oczami. Mówiąc najprościej, w filmie nie ma nic. Nie chodzi nawet o skrajną biedę, w jakiej żyją bohaterowie. Stalker budzi się i zasypia w tych samych spodniach, wciąga tylko jeden sweter. W pokoju puste ściany, tylko łóżko. Stół na którym stoi szklanka wody. Żadnych rekwizytów. W dalszej części występuje jeszcze plecak, termos i śniadanie. Ale poza tym żadnych opakowań, żadnych przedmiotów. Dosłownie ludzie ci niczego nie posiadają, nawet śmieci w których mogliby grzebać. Żyją jakby trochę na dworze, trochę w brudzie. Wymarzli już tyle, że nie odczuwają zimna. Nie są szczęśliwi ani nieszczęśliwi. W Zonie budzi się przyroda. Stalker kładzie się w trawie.

Jak to możliwe, że w tak skrajnie strasznych warunkach mają siłę i wolę do rozmyślań wręcz filozoficznych? O duszy, kulturze, wzniosłych emocjach. Zadają pytania egzystencjalne, jakby każdy posiadał doktorat z nauk humanistycznych i tak w wolnych chwilach ćwiczył się w metafizyce.

Coś w tym jest.

Przecież nie mogli pokazać zgniłego kapitalizmu. Nie mogli pokazać ludziom, którzy żyli w socjalistycznym ubóstwie niczego poza butelką wódki. Zresztą film zaczyna się od sceny pijaństwa. Dostatek zły, niedostatek dobry. To zupełnie sprzeczne z piramidą Maslowa. Czy nie powinniśmy najpierw zaspokoić podstawowych potrzeb, choćby się najeść, żeby dopiero potem móc zajmować się kulturą wysoką? I coraz bardziej w takiej sytuacji rozumiemy pojęcie duszy rosyjskiej. Film wzniosły i smutny. Piękna scena deszczu. Stalker niesie ze sobą tylko doświadczenie. Niczego więcej. Żadnego kombinezonu ochronnego, narzędzi czy czegokolwiek, co mogłoby go ochronić. Tylko własne ręce i spryt. Czasem mam wrażenie, że oni wegetują. A czasem, że są samowystarczalni. Kiedyś gdzieś przeczytałam, że ze wszystkich narodów na świecie najgorzej mają się Rosjanie i tak zawsze było i już zawsze będzie. Jestem w stanie się ku temu przychylić.

Film zostawia po sobie klimat. Coś jak eksplorowanie starych i opuszczonych budynków. W pewnym sensie stylistycznym przypomina także literaturę Samuela Becketta.


0 komentarzy

Dodaj komentarz

Avatar placeholder