Założyłam bluzkę w kolorze brudnego różu
włożyłam do torby książki ulubionego autora SF
i wybrałam się na konwent fantastyki
na miejscu zaczepił mnie Peter Watts
miał na sobie oryginalną koszulkę i poczochrane włosy
patrzył na mnie bez przekonania
– O, cześć, właśnie idę na spotkanie z tobą, podpiszesz mi książki?
– Nie teraz. Mózgoser obliczył, że jesteś moją najwierniejszą fanką
– No ba..
– Ale szczerze w to wątpię, jak ty wyglądasz? – pokręcił głową patrząc na różową bluzkę
– Kupiłam specjalnie na dzisiejszy dzień
– Musimy coś z tym zrobić
– Ale przecież za chwilę zaczynasz wystąpienie
– Nie pękaj, mała, kot się wszystkim zajął
Włożyłam głowę do wypełnionej po brzegi sali. Kot skakał po biurku, mówił ludzkim głosem i pokazywał slajdy prezentacji w Irfanview. Ludzie byli zachwyceni
– Wow, gadający kot..
Ale szarpnął mnie tylko za rękę.
Poszliśmy na stoiska wystawców, gdzie wybrał czarny T-shrit z dziwnym statkiem kosmicznym i kazał mi się przebrać
potem strzelaliśmy do wężydeł. Ustrzelił trzy najbardziej tłuste i wygrał dla mnie białego pluszowego misia
jak słodko
zjedliśmy obiad
ja skromną papkę z cyklera, a on pizzę i tylko się uśmiechał
robiliśmy sobie zdjęcia z cosplayerami, kolejno:
Kosmicznym Nazistą
Kucającymi Slavami
Jezusem Chrystusem
i Pedo Misiem
było naprawdę fajnie i nieźle się ubawiliśmy
potem poszliśmy na blok gier i Peter grał w Crysis
a ja testowałam nową grę o malarzu z depresją
leżeliśmy na trawie i piliśmy piwo
– Pokazać ci fajną bliznę na nodze? – zapytał od niechcenia
ale nie chciałam jej widzieć
– Popatrz, te chmury wyglądają jakby żyły – wskazałam niebo
– Nie słyszałem większej bzdury – odpowiedział
– Słuchaj, muszę wracać, kot już kończy i zaraz będą oklaski, a tego bym nie przepuścił
– Podpisz mi tylko książki, cholera, musiałam je gdzieś zostawić!
– Nie pękaj mała, daj rękę
podpisał mi się na ręce, od nadgarstka aż po łokieć i zdążył na oklaski, gdzie kłaniał się nisko, a fani bili brawo jak szaleni
zostałam w dziwnej czarnej koszulce ze statkiem kosmicznym, bez książek, za to z pluszowym misiem
na środku wioski postapokaliptycznej, gdzieś pomiędzy Star Trekiem a Sailor Moon
podpis na ręce brzmiał: „Było miło, ale jesteś trochę drętwa. Peter Watts”
pisak wodoodporny nie zmył się ze skóry przez tydzień
taki to był konwent z Peterem Wattsem
* Peter Watts – pisarz bardzo znany i lubiany (przynajmniej przeze mnie). Mam wszystkie jego książki. Jak również na bieżąco przeczytane to co publikuje za darmo w sieci i na blogu. W wierszu występują subtelne aluzje do twórczości i życia pisarza.
* Pyrkon – festiwal fantastyki co roku w Poznaniu. Trzy dni szczęścia, na które czeka się cały rok:)
Pyrkon 2017 zapamiętam na długo, a to dlatego, że odwiedził go mój ukochany pisarz Peter Watts. Pierwszy raz mi się zdarzyło, że zabrałam jakieś książki do podpisu i stałam w długim ogonku. Oczywiście nie zdążyłam, tyle było chętnych. Ale wiadomo, że Peter Watts jest spoko gościem i oznajmił, że pojawi się jeszcze wieczorkiem aby podpisać resztę książek. Poszłam o dziewiątej, akurat ludzie leżeli na podłodze i oglądali Maskaradę, więc ostrożnie przeszłam aby nikogo nie nadepnąć. Podpisał mi wszystkie książki, opłacało się nosić je ze sobą cały dzień.
Kiedyś była taka pyrkonowa ankieta z pytaniami, kogo chcielibyście zobaczyć i ja zawsze pisałam, żeby zaprosili Petera Wattsa i teraz już sama nie wiem, czy go zaprosili, bo tak napisałam w ankiecie? Ale nie jestem aż takim naiwniakiem, żeby myśleć, że świat się kręci wokół mnie.
Jak podręcznikowy przykład psychofana, byłam na wszystkich jego prelekcjach i na panelach. Jest człowiekiem oczytanym, konkretnym, z wyobraźnią. Zresztą każdy kto czyta jego bloga wie, jak duża bije z artykułów energia i chęć zdobywania wiedzy. Nie przynudzał i co najważniejsze, miał ze sobą fajne prezentacje, które urozmaicały przemowę. Duże poczucie humoru, naprawdę fajnie było go spotkać na żywo.
To jest ciekawe doświadczenie, spotkać pisarza którego cenisz, przekonać się jaki jest naprawdę. Takie skracanie dystansu nie było możliwe wcześniej. A teraz otworzysz Toutube, zobaczysz filmiki, poczytasz co pisze na blogu i jeszcze pogadasz z nim na konwencie. Myślę, że literatura dzięki nowym mediom zyskała inny wymiar. W ogóle pisarze zyskali inny wymiar. Stali się bardziej dostępni.
I jeszcze na koniec anegdotka, jak w ogóle zapoznałam się z twórczością Petera Wattsa. Z fantastyki czytałam tylko „Piknik na skraju drogi”. W ogóle jestem raczej koneserem klasyki literatury. I kiedyś byłam w Empiku i na półce zobaczyłam okładkę „Behemota”. Mówię sobie, łał, jaka fajna okładka, to na pewno będzie o miłości. A okazało się, że to trzytomowe dzieło o ryfterach, postapokalipsie i głębinach, i śmiertelnym wirusie. Także nie ocenia się książki po okładce. Ale je się oczami.