Wielkie metropolie mają czasem pecha, że na arenie międzynarodowej są postrzegane przez pryzmat polityki. Budapeszt aż za bardzo kojarzy się z Viktorem Orbanem, choć na to nie zasługuje. Stolice Europy Środkowej nieustannie mierzą się z wieloma przeciwnościami. Muszą udowadniać, że nie są nieatrakcyjnymi postkomunistycznymi miastami. Że zasługują na tę samą chemię gospodarczą i proszki do prania co Europa Zachodnia. Codziennie stawiają czoła turystycznej ignorancji i niewiedzy. Jednak, pod wieloma względami mają do zaoferowania o dużo więcej niż popularne stolice Zachodu, takie jak Rzym czy Amsterdam.