Na moście w Arnhem
Patrzyłem w ciemny nurt Renu pode mną
Rozpamiętując dawną ofensywę
I ten dziwny śnieg we wrześniu 1944 roku
Który przesłonił holenderskie niebo
A padał trzy dni z rzędu
Jeden biały płatek
To jedno życie mężczyzny nieznającego strachu
Chciałem uwiecznić chwilę zdjęciem
I wtedy telefon wypadł mi z uścisku
Patrzyłem jak zmierza ku wodzie
W ostatnim geście ratunku
Wyciągnąłem się w głupiej nadziei, że go jeszcze złapię w powietrzu
Lecz wtem coś ciągnie mnie w dół